W niedziele po południu zameldowaliśmy się w Familienhaus, hotelu dla rodziców. Toli chyba się tam spodobało, bo zamiast spać chciała się bawić, w przeciwieństwie do nas :)
Mieliśmy nawet chwilę czasu na małe zwiedzanie miasta. Niedziela była jeszcze chwilą dzięki, której nie myśleliśmy jeszcze o tym po co tak naprawdę tu przyjechaliśmy.
Dziś rano stawiliśmy się na oddziale, pierwsze badania, a już jutro z samego rana operacja. Trzymajcie za Tole kciuki! Nadal staramy zachować się spokój, nie myśleć o tym co będzie się działo we wtorek.
Mamy nadzieje, że kolejny wpis pojawi się szybko i będziemy mogli powiedzieć, że za chwile wracamy do Polski :)
Tola! Bądź dzielna! Rodzice, radzę, w czasie operacji nie czekajcie w szpitalu! Wyjdźcie na spacer, cokolwiek! To pomaga ukoić nerwy, mówię z doświadczenia, nasza Hania ma za sobą operację serca (załatanie dziury między komorami - więc w porównaniu z operacją Toli to prosty zabieg, jednak krążenie pozaustrojowe, narkoza, sama operacja - stres dla rodziców jak nie wiem co) i to co nam bardzo pomogło, to spacer, gorąca czekolada w kawiarni, słodkie ciacho i modlitwa. Zwykle wszystko trwa dłużej niż mówią, bo jak się skończy operacja, to potem jeszcze anestezjolodzy muszą swoje zrobić, i to trwa. Sama takie rady dostawałam od doświadczonych znajomych. Myślę że są cenne, więc się dzielę:) Za Tolę, jutro od rana będziemy się modlić. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciukaski, będzie dobrze. I zobaczycie, jak szybko Tola wróci do zdrowia:)
OdpowiedzUsuńNasz syn był operowany na otwartym sercu 20 lat temu. Ma dwóch synów i w ogóle fajną rodzinkę.
Uściski z mazurskiej krainy